GALINDIA - MAZURSKI EDEN
  • GRÓD GALINDÓW
  • OBIEKTY
    • Mazurski Eden
    • Kraina Alkos
    • Refugia
  • KONFERENCJE
  • IMPREZY
    • Biesiady
  • GALERIA
    • Groty
    • Sale konferencyjne
    • Filmy
    • Łupy
    • Jeńcy
    • Archiwum
  • OPŁATY
  • KONTAKT

MAGAZYN OZEON - GALINDIA

5/24/2017

 
Na półwyspie u ujścia najpiękniejszej rzeki Mazur Krutyni, pośród Wielkich Jezior Mazurskich leży kraina historycznego plemienia.
Powiedziałeś Wodzu, że bycie Galindem to powód do dumy.
W dzisiejszym zabieganym świecie... 


Tak. Mało tego, jest to jedyna furtka, aby poczuć czym jest prawdziwe życie! Nie dalej jak dzisiaj była u nas grupa dziesięciolatków. Jeden z nich powiedział, że nie mają zbyt dużo czasu. I wówczas odpowiedziałem, że czasu wcale nie ma. Narysuję to może włócznią na piasku. Trzeba najpierw wyznaczyć koło. I tak jak na zegarze postawić dookoła kreski. Narodziny, dzieciństwo, szkoła, studia, praca, własny dom, żona, dzieci, wnuki, emerytura, śmierć. I wszyscy tak samo, wszyscy tak samo. Nikt się nie potrafi wyrwać z tego kręgu. I jeszcze przyśpieszamy, żeby z jednego punktu jak najszybciej przejść do drugiego. Tymczasem trzeba wyjść ponadto i spojrzeć z góry. Zobaczyć wszystko. Od początku do końca. ​
Obraz


Z Twoją Galindią też się wiąże mnóstwo legend. Jak napadaliście na autokary zagranicznych turystów. 

To nie legendy, to fakty. Robiliśmy sądy galindowe, wrzucaliśmy do lochów, ale wszystko podczas uczty. Raz przywaliłem maczugą jakiegoś ważnego dyrektora z Banku Światowego czy Funduszu Walutowego, innym razem obraził się jeden z ambasadorów. Choć ja do tego polityki nigdy nie mieszałem. Wszystko to raczej było intuicyjne. 

Wszystko podobno zaczęło się od ziół? 

Od mięty. Ten grunt okazał się wyjątkowo odpowiedni dla mięty. Mam takie zdjęcie jak stoimy zioną i mięta sięga nam aż po pachy. I jeszcze przy ogromnym poziomie olejku. Sprzedawałem zioła i nawet zostałem prezesem zielarzy. Ale im numer wykręciłem! Chcecie posłuchać? 

Wodzu, co za pytanie! Alei oczywiście! 

No więc jako nowo wybrany prezes jestem na walnym zjeździe w Warszawie. Siedzę za stołem prezydialnym i słucham o moich zasługach i osiągach z hektara. Ja tymczasem przeglądam jakąś broszurę. Czytam, a tam tezy pozjazdowe. Jeszcze się zjazd dobrze nie zaczął, a ja już czytam - cośmy przez te dwa dni uchwalili! Poprosiłem zatem o głos. Przywitałem zebranych mówię „Szanuję Wasz czas i dlatego powiem Wam, że jestem świadom, jakie przez te dwa dni uchwalicie tezy. W związku z po-wyższym odczytam je i przegłosujemy je. Tam tych punktów było osiem, czytam je. Ale cztery dodałem od siebie. Patrzę, a tu biegnie sekretarz i sprawdza listę, że przecież nie ma tego napisanego. Ale głosowanie już poszło. I to była rewolucja cenowa, która złamała monopol Herbapolu. Zielarze nie mieli z nim szans. Więc zapowiedziałem, żeby sprzedawać tylko tyle surowca ile wystarczy na spłatę kredytów i najpilniejsze potrzeby. Wkrótce stanął jeden zakład. Potem drugi. I zaczęli chodzić i szukać surowca. Wówczas to jednak już jako zielarze dyktowaliśmy ceny. 

Coraz bardziej się utwierdzam, że Wódz oferuje tu nie tyl-ko hotel, ale też swego rodzaju filozofię. 

Zdejmuję z oczu klapki. Pamiętacie może te konie, które chodziły w zaprzęgu z klapkami. Żeby nie widzieć zbyt dużo. Bo to przeszkadza pracować, bo to przeszkadza im ciągnąć. Ja patrzę na ludzi, którzy tu przyjeżdżają. I widzę te klapki. Również u ludzi z wyższym wykształceniem. Może zwłaszcza u ich. To zabieganie. To ciągłe wpatrzenie w telefon czy laptop. Oni nawet nie widzą mniszka lekarskiego, który właśnie kwitnie. Bo zarządzają. Ale czym można zarządzać, gdy niczego się nie widzi? 

Wodzu zanim zielarzem, byłeś lekarzem psychoterapeutą... 

Ale rzeczywiście zaczynałem od terapii uzależnień. Wymyślałem sposoby wówczas w Polsce nieznane. Spektakle i psychodramy. I zainteresowali się tym dziennikarze i zaczęli przyjeżdżać do szpitala, co zabolało ordynatora. Ze do jakiegoś młodzika jadą, a nie do Niego. Dostałem wymówienie. W tym samym jednak czasie przyszło zaproszenie spod Gdańska. Na dyrektora nowego szpitala. Pojechałem. Mieszkaliśmy z żoną w gabinecie. Bo wybudowali szpital, a zapomnieli o mieszkaniach dla personelu. W sąsiednich gabinetach koczowali podobni nam pasjonaci. 

Myśmy żyli pracą. Tymczasem ja, jako dyrektor musiałem się zajmować księgowością i sprawami organizacyjnymi. Po cholerę mi to? Kiedy zatem pojechałem kupić w Mikołajkach lekarzom drewniane domki, rozejrzałem się i spodobało mi się tutaj. Zostawiłem więc szpital w Gdańsku. Choć kupili mi nawet samochód, żebym został. Ale już nie mogłem. Choć miałem tu rejon ogromny. Od miejscowości Zgon, gdzie mieszkał Newerly, aż po Stare Kiełbonki i tu do lznoty. Teraz ten rejon obsługuje ze trzech czy czterech lekarzy. Mając samochody. Ja nie miałem. Wozili mnie saniami. To był najpiękniejszy okres w życiu. Ja rozumiem teraz Judyma! Robiłem rzeczy, których nie musiałem robić. Ale czułem wewnętrzną satysfakcję. Choć zaczęło się od naprawdę mocnego akordu. Ledwiem przyjechał i jeszcze się rozpakowuję, a tu walenie do drzwi. Przywieziono kobietę, która drzewo rąbała, ostrze jej spadło z obucha i walnęło w głowę. Krew leci, trzeba szyć. Ja zaś nigdy nie szyłem. Ale mówię do żony w ciąży „Operujemy!". Jako, że nie umiałem szyć, to zaszyłem na okrętkę. Po tygodniu kobieta wróciła z koszem jaj. I pokazała tą ranę. Wszystko się zrosło jak trza. Poczułem tu prawdziwe życie. I teraz staram się pokazać je innym. Chcecie zobaczyć miejsce mocy? 

Rozmawiał Ulf Hakisson 


Możliwość dodawania komentarzy została zablokowana.

    Kategorie

    Wszystkie
    Artykuły Prasowe
    Kronika Wodza
    Łupy
    Złote Myśli Yzeggusa

    Archiwum

    Sierpień 2017
    Lipiec 2017
    Maj 2017
    Czerwiec 2016
    Sierpień 2015
    Maj 2007
    Czerwiec 1998

Obraz
Obraz
English
Obraz
Pусский
Obraz
Obraz
Deutsch
Galindia - Mazurski Eden - konferencje, kongresy, szkolenia, imprezy integracyjne
tel. (87) 423 14 16 tel. (87) 423 16 69 galindia@galindia.com.pl
Polityka prywatności
  • GRÓD GALINDÓW
  • OBIEKTY
    • Mazurski Eden
    • Kraina Alkos
    • Refugia
  • KONFERENCJE
  • IMPREZY
    • Biesiady
  • GALERIA
    • Groty
    • Sale konferencyjne
    • Filmy
    • Łupy
    • Jeńcy
    • Archiwum
  • OPŁATY
  • KONTAKT